Komentarze: 0
skasuj bloga
skasuj bloga
Paulinka już 5 dzień leży w szpitalu, czuje się coraz gorzej. Dziś u niej byłam, cieszyła się pomimo bólu który bardzo jej dokuczał. Byłam u niej, lecz nie sama. Pojechałam z Igą, ale z nią było jakoś inaczej, czułam że jestem z Pauliną daleko,nie tak jak kiedy byłam u niej sama. Gdy byłam sama to gadałyśmy sobie, ona się przytulała, i wogóle. A teraz? Tak,tak inaczej. Nie umiem tego opisać. Nie czułam bliskości takiej jak kiedy byłam sama, tego przywiązania i wogóle. Nie mówię żebym nie lubiła Igi ale czasem ona mnie denerwuje, poprostu czasem mam jej dość, załazi mi za skórę, i wtedy chciałabym żeby ona prysnęła, wyparowała jak zły cień, tak żeby już jej nie było [wiem że to przykre rzeczy ale mam nadzieje że ona tego nie przeczyta]. Dlaczego życie jest takie okrutne, czasem mam ochotę na jakiś zniknąć, odpocząć od wszystkiego. Złych wiadomości, bólu, cierpienia, głupich ludzi. Niewiem co się we mnie dzieje,[ tam w środku]ale jest to coś niedobrego. Wszystko się we mnie kotłuje. Nie mam ochoty na nic, najchętniej cały dzień leżała bym w łóżku i myślała, o wszystkich złych rzeczach, kóre mnie spotkały i które jeszcze mogą się wydarzyć. Mam wtedy ochotę płakać , i najczęściej to robię. :( teraz czuję się bardzo źle, niewiem co się dzieje, kiedyś tak nie było, dopiero ostatnio zaczęło się ze mną tak dziać. Chciałabym żeby ktoś mi pomógł, ale wiem że takiej osoby nie ma [i raczej nie będzie :( ] niewiem co mam robić boję się że żle robię trzymając to wszystko w sobie, ale inaczej nie umiem. Boję się że kiedyś wybuchnę. Boję się że to się źle skończy. Boję się............
nie wiecie czemu akurat taki nagłówek... bo tak czuję, wszystko obraca się przeciwko mnie zastanawiam się nad sensem życia. Czy wogóle warto żyć? Jestem beznadziejnym człowiekiem, który nie ma przyjaciół [są ludzie których nazywamy przyjaciółmi, ale to brednie, bo prawdziwi przyjaciele nie istnieją] żyje w swoim głupim świecie, myślę o śmierci, płaczę bez powodu, i cały czas w moim życiu dzieje się coś co dziać się niepowinno. W szkole jestem zwykłą nastolatką, uśmiecham się,żartuję potrafię innym poprawić humor, ale nie sobie. Gdy tylko znajdę się sama w domu,lub chociaż w pokoju nachodzą mnie dziwne myśli.Pomyślicie że użalam się nad sobą, wcale nie. A jeśli tak myslicie to możecie opuścić tę stronę. Ja chyba potrzebuję osoby przy której mogła bym się otworzyć, wygadać powiedzieć co mi leży na serduchu. Narazie takiej osoby nie spotkałam, jestem zamknięta w sobie nikomu nie mówię o swoich uczuciach tłumię wszystko w sobie, boję się tego że niedługo mogę nie wytrzymać a wtedy wolę nie wiedzieć co może się stać. To że piszę tu wszystko to tylko dlatego że mnie nie znacie, wam mogę się zwierzyć, bo wiem że nie będziecie się śmiali [a jeśli nawet to tego nie zobacze]. Niewiem czy warto żyć robić coś w życiu, przecież potem i tak umrzemy a nasze życie będzie jednym z kilkudziesięciu milionów anonimowych istnień, nikt nie będzie o nas pamiętał. Nasze zycie jest niczym, jest plątanina smutku i radości, bólu i szczęścia, cierpienia, łez. Niewiem co wy myslicie na ten temat, napiszcie to w komentarzach czekam.
Odkąd Paulinka trafiła do szpitala zastanawiałam się nad wieloma rzeczami, i wiem że naprawdę dużo zrozumiałam. Myślałam o niej długo. Myślałam co tak naprawdę mnie z nią łączy czy to tylko kolezeństwo... może coś więcej, i gubiłam się we własnych myślach. Cieszę się że jutro do niej pojadę bo bardzo za nią tęsnię, tylko boję się tego co zobaczę, że może być podłączona do jakiś kabelków, przewodów. Wiem że ona źle się czuje, całymi dniami leży w łóżku, jest słaba. Czasami zastanawiam się dlaczego akurat ona musi cierpieć, dlaczego nie ktoś inny. Bardzo chciała bym dowiedzieć się że nic jest nie jest, i następnego dnia spotkać ją w szkole, przutulić, porozmawiać. Teraz jesteśmy od siebie daleko, ale gdy tylko mam czas odwiedzam ją , a gdy tylko wychodzę ze spzitala już tęsknię, znów chciałabym zobaczyć jej twarz. Dlaczego muszę cierpieć, patrzeć na to wszystko co się dzieje DLACZEGO?????? i tu słyszę ciszę nikt nie potrafi mi odpowiedzieć
Dawno tak sie nie cieszyłam. Rano Paulinka prosiła żebyśmy wpadły do niej na chwilkę przed pójściem do szkoły [ona nie szła do szkoły bo szła do szpitala :( ]. Czekałyśmy na nią pod jej domem aż tu nagle wychodzi a w ręku trzyma kartkę i szampana [picollo :D] i wali do mnie - "Kasiu wszystkiego najlepszego w dniu imieninek" a ja oszołomiona nie wiedziałam co sie dzieje[zwykle nikt o mioch imieninkach nie pamieta] przyjełam te prezenty, aż tu nagle Iśka wyjmuje torebeczkę [totalny szok] i wręcza mi ją razem z życzeniami. Bardzo się cieszyłam, a o dziwo w szkole tez co poniektórzy pamiętali [jakże mi miło] moja siostra też pamiętała :D. Dzięki nim poprawił mi się humorek, ale i tak w głębi duszy nadal siedzi we mnie smutek :(. Najgorsze z tego wszystkiego jest to że Paulinka jest w szpitalu, ale i tak do niej pojadę zerwę się w czwartek z dwóch ostatnich lekcji i w drogę :D. Muszę ją odwiedzić bo inaczej oszaleję z tęsknoty : (. już nie mogę się doczekać czwartku !!!!!!!!!!!.Lecę pisać wypracowanie z polaka i uczyć się [nienawidzę szkoły !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!] MARCIN JESTEŚ HAMEM!!!!!!!